Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćO sytuacji z Hamalainenem napisano już wszystko Fin jakiś czas temu otrzymał od działaczy Lecha propozycję przedłużenia kontraktu, ale nie był nią zainteresowany. Co prawda do ostatniej chwili w Poznaniu mieli nadzieję że Fin zmieni zdanie, ale nic takiego nie nastąpiło. Co prawda istnieje jeszcze cień nadziei, że jeśli nie uda mu się dojść do porozumienia z żadnym innym klubem, to w lutym wróci do Lecha, ale szanse na takie rozwiązanie są tak naprawdę znikome.

Po pierwsze dlatego, że oferta Lecha nie spełniała jego oczekiwań. "Kolejorz" zaproponował mu kontrakt na mniej więcej takim samym poziomie jak do tej pory. Tymczasem Fin doskonale zdaje sobie sprawę, że będąc wolnym zawodnikiem, może zarobić gdzie indziej nawet dwa razy tyle. Chętnych do jego zatrudnienia nie brakuje. APOEL Nikozja, PAOK Saloniki, Panathinaikos, FC Midtyjlland czy Broendby Kopenhaga to tylko niektóre kluby, które są wymieniane jako potencjalne nowe miejsce pracy Fina.

Na czarnej liście Lecha długo przebywał Maciej Gostomski. Wydawało się, że "Kolejorz" nie jest zainteresowany przedłużeniem umowy z rezerwowym bramkarzem, który przegrywał rywalizację z Jasminem Buriciem. "Gostek" też wydawał się pogodzony z takim rozwiązaniem. Przed świętami pojechał nawet na testy do Glasgow Rangers i wtedy... w Lechu zmienili zdanie. Bramkarz po powrocie ze Szkocji dostał propozycję przedłużenia umowy. Tyle tylko, że z niej nie skorzystał. Gostomski chce aprobować swoich sił poza granicami naszego kraju. Oprócz Glasgow Rangers, interesuje się nim także holenderski NEC Nijmegen.

Jeszcze innym przypadkiem jest David Holman. Węgier został na początku 2015 wypożyczony na rok z Ferencvarosu Budapeszt, ale kompletnie nie potrafił do siebie przekonać najpierw trenera Macieja Skorży, a potem Jana Urbana. Już kilka miesięcy temu informowaliśmy, że Lech nie zdecyduje się na jego transfer definitywny i pożegna się z nim po wygaśnięciu umowy wypożyczenia.