Kliknij na zdjęcie, aby je skomentować
W trakcie kolacji ze znajomymi Jacek Bąk wstał od stołu, kiedy na ekranie telefonu wyświetlił się nieznany numer.

- Dzień dobry! Z tej strony Dariusz Kozielski, właściciel Zagłębia Sosnowiec. Chcemy, żeby grał pan u nas od wiosny. Pan pomoże mi teraz, a ja panu kiedyś... - usłyszał Bąk na powitanie.

- Zamurowało mnie - opowiada Bąk. - To miłe, że ktoś uważa, że wciąż mogę coś dać jego drużynie. Mam już jednak 37 lat i inny pomysł na życie. Choć z drugiej strony ciągnie wilka do lasu i gdybym tak przygotował się z Zagłębiem przez dwa miesiące... - zawiesza głos 96-krotny reprezentant Polski, który w czerwcu zakończył karierę.

W piłkę nie gra też Piotr Świerczewski, 70-krotny reprezentant, który także odebrał telefon z Sosnowca. - Porozmawialiśmy kilka minut, ale zabrakło konkretów. Jestem ciekawy, czy pan Kozielski jest zamożny. Razem z Jackiem nie jesteśmy przecież tani - zastanawia się.

Kozielski odpowiada: - Zapłacę za określony cel, w tym przypadku awans do pierwszej ligi (Zagłębie zajmuje 9. miejsce w drugiej lidze, ma siedem punktów straty do miejsca dającego awans - przyp. red.). Szukam zawodników, którzy nie boją się walki - tłumaczy Kozielski, który chciałby sprowadzić też Arkadiusza Onyszkę. Bramkarz Polonii Warszawa czeka na razie na przeszczep nerki i nie wiadomo, czy wróci do gry. Bąk i Świerczewski poprosili Kozielskiego o kilka dni do namysłu.