Aktualności
 
Byli pracownicy Zagłębia chcą pieniędzy
 
10. listopada 2010, 19:20
autor: Marek Jakubowski
źródło: Przegląd Sportowy
 
Były dyrektor sportowy Zagłębia Jakub Jarosz chce od klubu około 400 tysięcy zł za zerwanie kontraktu, który powinien wygasnąć dopiero w przyszłym roku.

W podobnej sytuacji jest Michał Chałbiński. Jemu Sąd Najwyższy przyznał już rację w sporze z klubem. Na swoją rozprawę czeka były skaut Zagłębia Mario Branco.

Rok temu Jarosz został jedną z ofiar czystek, jakie zaczęły się w Lubinie po objęciu prezesury przez Jerzego Kozińskiego.

- Rozpatrujemy nie tylko sprawę sporu pana Jarosza z Zagłębiem. Zgłosił się również Mario Branco, były skaut Zagłębia. W jego przypadku jednak nie jest jeszcze wyznaczony termin pierwszej rozprawy - mówi Józef Wiśniewski, sekretarz Piłkarskiego Sądu Polubownego.

Jarosz i Branco to pracownicy klubu jeszcze z czasów, kiedy Zagłębie za prezesury Roberta Pietryszyna sięgało po mistrzostwo Polski. Zanotowali sporo transferowych wpadek, ale też kilka spektakularnych sukcesów. M.in. za 25 tysięcy euro udało się kupić Rui Miguela, sprzedanego później Vitorii SC Guimaraes z 14-krotną przebitką oraz za 500 tys. zł - Ilijana Micanskiego, oddanego niedawno do Kaiserslautern pięć razy drożej.

Tandem Jarosz - Branco przetrwał odsunięcie od władzy w KGHM (i w Zagłębiu) ludzi PiS. Obu zwolnił dopiero Koziński, który uznał, że dużo kosztują, a efekty ich starań są niezadowalające.

Sprawa Jarosza i Branco to nie koniec problemów Zagłębia w PZPN. Lubinianie ostatecznie będą musieli zapłacić swojemu byłemu piłkarzowi Michałowi Chałbińskiemu za zerwanie kontraktu. Pomyślne dla zawodnika orzeczenie wydał kilka dni temu Sąd Najwyższy.

Wcześniej w różnych organach zapadły trzy werdykty, z których każdy kolejny był obaleniem poprzedniego. Dwa razy uznano, że Zagłębie nie musi Chałbińskiemu nic płacić, raz górą był piłkarz. Ostatecznie Sąd Najwyższy uznał, że Chałbińskiemu pieniądze się należą, a Piłkarski Sąd Polubowny rozstrzygnie jeszcze ile.

- To jest tak zakręcone, że ja sam się w tym wszystkim gubię, a co dopiero postronne osoby. W każdym razie jeszcze w listopadzie mam się stawić na na rozprawie przed Piłkarskim Sądem Polubownym, gdzie okaże się, ile mi się należy - mówi Chałbiński.
 
 
 
powrót » do góry » drukuj wyślij link komentarze (0) dodaj komentarz