Kliknij na zdjęcie, aby je skomentować

Guilherme zdecydował się na dość ryzykowny ruch, odchodząc z Legii do Benevento. Włoski klub już na kilka miesięcy przed zakończeniem sezonu Serie A praktycznie nie miał żadnych szans na utrzymanie. Brazylijczyk jednak wierzył, że będzie w stanie w barwach tego zespołu zaprezentować się na tyle dobrze, iż zapracuje sobie latem na angaż w lepszym zespole włoskiej ekstraklasy. Rzeczywiście, mimo że zgodnie z oczekiwaniami Benevento spadło z hukiem do Serie B, to były legionista zbierał pochlebne recenzje.

Do tego stopnia, że zainteresowało się nim Sassuolo, które kolejny sezon spędzi w Serie A. Guilherme bardzo mocno napalił się na transfer do tego klubu, ale działacze Benevento nie chcieli słyszeć o jego przejściu do innego włoskiego zespołu. Doszło do patowej sytuacji, Brazylijczyk nawet przedłużył sobie samowolnie urlop, chcąc wymusić na swoim pracodawcy zgodę na odejście. Początkowo spadkowicz z Serie A twardo stał na stanowisku, że Guilherme nigdzie nie odejdzie, a dodatkowo zostanie ukarany za swoje nieprofesjonalne zachowanie.

Ale ostatecznie działacze Benevento uznali, że z niewolnika nie będzie dobrego pracownika i zgodzili się na jego transfer. Postawili tylko jeden warunek. Brazylijczyk musi znaleźć sobie klub poza Włochami. Po byłego legionistę zgłosił się Malatyaspor z tureckiej ekstraklasy. Problem w tym, że to bardzo przeciętny klub, nawet jak na warunki miejscowej ligi i raczej wielkich sukcesów Guilherme z nim nie osiągnie. A przecież ambicje Brazylijczyka sięgały znacznie wyżej, niż gra w średniaku z Turcji…