Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćFurman przechodził z Legii do zespołu z francuskiej Tuluzy za 2,7 miliona euro. Z nadziejami, że szybko uda mu się przebić do podstawowego składu nowego zespołu. Rzeczywistość okazał się jednak brutalna. Młody Polak przez rok praktycznie nie grał, jeżeli nie liczyć nic nieznaczących krótkich epizodów w końcówkach kilku spotkań. Zimą z wybawieniem przyszła Legia, która postanowiła wypożyczyć młodego pomocnika do końca obecnego sezonu.

"Furmi" miał zwiększyć konkurencję w środku pola i walczyć z Tomaszem Jodłowcem i Ivicą Vrdoljakiem o miejsce w podstawowym składzie. Ale według trenera Henninga Berga, wypożyczony z Toulouse zawodnik, po prostu przegrywa rywalizację z oboma wspomnianymi graczami. W efekcie w Legii grywa rzadko, głównie w mniej ważnych spotkaniach. Dlatego warszawski klub nie będzie podejmował żadnych działań, które miałyby na celu przedłużenie jego pobytu w zespole mistrza Polski. Po zakończeniu sezonu chcąc nie chcąc, Furman będzie musiał wrócić do Francji.