Aktualności
 
Czy BVB ukarze agentów Lewandowskiego?
 
6. czerwca 2013, 20:47
autor: Paweł Grabowski
źródło: własne
 
Już bardzo dawno nie mieliśmy do czynienia z tak wielkim szaleństwem dotyczącym polskiego piłkarza. Chyba trochę szkoda, że wspomniane szaleństwo ma się ku końcowi...
W ostatnich miesiącach nie było dnia, aby media na całym świecie nie pisały o transferze napastnika Borussii Dortmund, Roberta Lewandowskiego. Dziennie pojawiło się nawet po kilka informacji dotyczących polskiego snajpera, a każdy kolejny dzień przynosił zainteresowanie kolejnego klubu ze ścisłej światowej czołówki.
 
Spirala transferowej niewiedzy nakręciła się do tego stopnia, że powoli zaczynała być zwyczajnie... niesmaczna. Oliwy do ognia coraz częściej dokładali także agenci Polaka, którzy w ostatnich miesiącach „sprzedali” go co najmniej kilka razy, ale... może zacznijmy od początku.
 
Już w kwietniu prasa zaczęła się na poważnie zastanawiać kto zastąpi w Borussii Dortmund snajpera reprezentacji Polski. Ogrom nazwisk powoli stawał się przytłaczający. Nie można się temu dziwić, gdy do gry w BVB byli przymierzani tacy zawodnicy, jak Edin Dzeko, Papiss Cisse, Jackson Martinez, Son Heung-Min czy Christian Benteke. Tymczasem to Lewandowski wciąż dostaje wypłatę od Borussii Dortmund...
 
To może się już jednak niedługo zmienić! Sam Lewandowski przyznał, że jego transfer jest już „klepnięty”, a BVB dawno wiedziała o chęci jego odejścia (choć piłkarz przez cały sezon deklarował przywiązanie do klubowych barw i odcinał się od tematu transferu). W podobnym tonie wypowiadali się także na niektórych konferencjach prasowych koledzy Roberta z Borussii oraz sam Jurgnen Klopp.
 
Kto chciał widzieć u siebie Lewandowskiego? Zanim przejdziemy do drużyny, której barw Polak będzie pewnie w niedługim czasie bronił, wypada sobie przypomnieć dwumecz Ligi Mistrzów z Realem Madryt, po którym nikt nie miał wątpliwości, co do wartości polskiego napastnika. Po jednym z tych spotkań z Lewandowskim rozmawiał sam Florentino Perez, a Jose Mourinho myślał ponoć intensywnie nad ściągnięciem byłego napastnika Lecha Poznań do Chelsea Londyn, które miał prowadzić od nowego sezonu.
 
Zainteresowanie płynęło także z Manchesteru. O ile media zdążyły już nas przyzwyczaić, że z drużyną „The Citizens” jest łączony każdy, co lepszy zawodnik na świecie, o tyle potwierdzone zainteresowanie ze strony Sir Alexa Fergusona robiło wrażenie na każdym. Szkot zdecydował się jednak na emeryturę, a jego następca nie pociągnął tematu transferu „Lewego” do końca.
 
No i wreszcie Bayern Monachium. Drużyna, o której prasa pisała najwięcej, ale której włodarze najczęściej lakonicznie wypowiadali się w temacie transferu. Deklaracje sprzed kilku tygodni Cezarego Kucharskiego, o tym, że Robert Lewandowski trafi po zakończeniu tego sezonu do Bayernu Monachium sprawiły, że władze „Bawarczyków” także zaczęły coraz częściej mówić o transferze Polaka.
 
Jaki mamy tego efekt? Duet managerski polskiego piłkarza, nazwany przez niemiecką prasę imionami bohaterów bajki studia filmowego z Bielska-Białej, doprowadził do granic wytrzymałości grupę trzymająca władzę w Dortmundzie. BVB to drużyna, która potrafi zarabiać i oszczędzać pieniądze, dlatego brak chęci do sprzedania Lewandowskiego tego lata, gdy za rok kończy mu się umowa, wydawał się irracjonalny - no właśnie... wydawał się.
 
Dlaczego agenci polskiego piłkarza tak bardzo „piłowali” od świtu do zmierzchu wprowadzając nieustanny zamęt w szeregach Borussii Dortmund? W tym przypadku przysłowie „gdy nie wiadomo o chodzi, to chodzi o…” ma tutaj wybitne zastosowanie. Dlaczego? Bo tym razem od początku do końca chodziło o pieniądze. Wiele wskazuje na to, że o gotówkę nie chodzi nawet samemu zawodnikowi, ale właśnie jego agentom, którzy chcą jak najwięcej zarobić na transferze swojego podopiecznego, a którym nie uśmiecha się odejście „Lewego” za darmo po kolejnym sezonie, bo wówczas pożegnają się z jakąkolwiek prowizją.
 
Zamiast milionowych wpływów na konto duetu Bolka i Lol... To znaczy Kucharski i Barthel, mogą oni osiągnąć efekt zgoła odwrotny, w którym zawziętość Borussii Dotmund spowoduje, że Lewandowski zostanie na Signal Iduna Park do końca swojej umowy, a to będzie oznaczało, że obie strony obejdą się smakiem, ale przynajmniej niekłamaną satysfakcję z utarcia nosa agentom 24-latka poczuje Hans-Joachim Watzke...
 
Dodajmy, że według ostatnich informacji prasowych Bayernowi wcale się nie śpieszy do pozyskania Lewandowskiego już latem. Mistrz kraju i zwycięzca tegorocznej edycji Ligi Mistrzów doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że Lewandowskiego ma już w kieszeni, a to czy wyda na niego miliony teraz czy poczeka jeszcze rok i weźmie go za darmo (dzięki czemu zawodnik z pewnością będzie mógł liczyć na jeszcze wyższe uposażenie) zdaje się nie mieć znaczenia - w końcu w ataku monachijczyków gra sam Mario Mandżukić, a lepszego snajpera ze świecą szukać.
 
 
 
powrót » do góry » drukuj wyślij link komentarze (0) dodaj komentarz