Kliknij na zdjęcie, aby je skomentować

Jeszcze wczoraj wydawało się, że jednak Kapustka wróci na zasadzie wypożyczenia z Leicester City do Cracovii. Dla niego z pewnością byłby to duży krok w tył, ale z drugiej strony mógłby się w Polsce, w dobrze znanym sobie klubie, odbudować się po dwóch latach, podczas których praktycznie w ogóle nie grał. Ani w barwach "Lisów" ani tez w poprzednim sezonie na wypożyczeniu we Freiburgu. W ostatniej chwili weto powrotowi do Cracovii, postawili jednak działacze angielskiego klubu.

Szybko okazało się, ze mają zupełnie inny pomysł na najbliższą przyszłość Kapustki. Polak trafił na zaplecze belgijskiej Jupiler Pro League. Do klubu, którego właścicielem jest… Vichai Srivaddhanaprabhy, czyli ten sam człowiek, który posiada także Leicester City. Do belgijskiego klubu trafiają "spady" z Leicester. Czyli gracze, którzy nie mają żadnych szans na grę w barwach "Lisów" i z którymi nie bardzo wiadomo, co zrobić. W tym gronie znalazł się teraz Kapustka, który jest trzecim zawodnikiem niedawnego mistrza Anglii, który zasilił ostatnio Leuven. Wcześniej zawodnikami tego zespołu zostali dwaj inni zawodnicy z King Power Stadium – 23-letni Elliott Moore i 18-letni Kamal Sowah.

O ile ewentualny powrót do Cracovii można było traktować jak krok wstecz w przypadku kapustki, tak trudno zakwalifikować przenosiny do Leuven jako odpowiedni ruch w rozwoju piłkarza, który dwa lata temu był jednym z objawień Euro 2016 we Francji. Ciężko racjonalnie wytłumaczyć zamysł, jakim kierowali się w Leicester, zsyłając młodego Polaka na prowincję belgijskiego futbolu. Tym bardziej, że przecież sam zawodnik był już zdecydowany na czasowy powrót do polskiej ekstraklasy. Zamiast tego, przynajmniej przez najbliższy rok będzie musiał rywalizować na drugim froncie w Belgii. Stamtąd raczej na pewno nie będzie miał szans, żeby przekonać selekcjonera reprezentacji Polski Jerzego Brzęczka, , że warto znowu wysyłać mu powołania do kadry…