Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćObecny trener chińskiego Szanghaj SIPG był wtedy szkoleniowcem Romy. Eriksson podkreśla, że wówczas Juventus i Roma walczyły o najwyższe cele, dlatego transfer Bońka nie był łatwym zadaniem. Tym bardziej, że podobnie jak teraz, kibice obu zespołów, delikatnie mówić, nie przepadają za sobą. Między innymi dlatego, bardzo rzadko zdarza się, żeby zawodnicy Juventusu trafiali do Romy i odwrotnie. Nie inaczej było, kiedy ważyły się losy przejścia obecnego prezesa PZPN.

- To byli wielcy wrogowie, dlatego wszystko odbyło się w wielkiej tajemnicy – mówi dla wp.pl Sven Goran Eriksson. - Razem z prezesem Romy (Dino Violą – red.), spotkaliśmy się z Zibim gdzieś w tajnym miejscu w hotelu między Rzymem a Turynem. W pewnym momencie zajechało Ferrari Michela Platiniego i wysiadł z niego Boniek. Klub, o ile pamiętam, był już po słowie z agentem zawodnika. Przyjechałem go poznać osobiście. Można było od razu rozpoznać, że to bardzo inteligentny facet, co bardzo mi się spodobało. Co do jego klasy piłkarskiej nie mieliśmy nigdy wątpliwości – mówi były selekcjoner reprezentacji Anglii.