Aktualności
 
Chcą mu zmienić pozycję!
 
7. marca 2014, 13:28
źródło: tuttomercatoweb.com
 
Życie w Serie A do najłatwiejszych nie należy. Przekonuje się o tym młody reprezentant Polski, który wciąż w niej nie zadebiutował, chociaż to już jego drugi sezon.
Kliknij na zdjęcie, aby je skomentować
Kiedy ponad rok temu Bartosz Salamon trafiał z Brescii do Milanu, wydawało się, że jego kariera nabierze rozpędu. Rzeczywistość okazała się jednak zupełnie inna. Polak był co prawda chwalony przez sztab szkoleniowy mediolańskiego klubu, ale na tym się skończyło. W Serie A przez cały poprzedni sezon nie zagrał w barwach „Rossonerich” ani minuty.

Przed obecnymi rozgrywkami Salamon przeszedł do innego włoskiego klubu Sampdorii. Po to, żeby w końcu zacząć regularnie grać. Wydawało się że klubie z Genui, Polak będzie miał okazje do częstych występów. Ale po raz kolejny naszego rodaka spotkał zimny prysznic. Jedynym meczem jak do tej pory, w którym zagrał, było spotkania w ramach Coppa Italia z Romą. W Serie A także w Sampdorii na razie nie ma na koncie ani minuty.

Okazuje się jednak, że dla Salamona mogą w końcu nadejść lepsze czasy. Trener Sampdorii nie widzi go jednak w roli środkowego obrońcy, ale defensywnego pomocnika. - Pracujemy z nim nad grą właśnie na tej pozycji. Prędzej czy później dostanie swoją szansę – przekonuje dyrektor sportowy Sampdorii Carlo Osti. Według działacza klubu z Genui, sytuację Salamona skomplikowała kontuzja, która wyłączyła go z gry na kilka tygodni. - Ten uraz zahamował nieco rozwój jego talentu, ale zdajemy sobie sprawę z tego, że to bardzo perspektywiczny piłkarz. Chcemy, żeby na kolejny sezon także został w Sampdorii – deklaruje Osti.

Polak mimo że jest zawodnikiem klubu z Geniu, to 50 procent praw do jego karty zawodniczej wciąż posiada Milan. Jeżeli kluby nie dojdą do porozumienia, niewykluczone, że Salamon będzie musiał powrócić do zespołu z San Siro.
 
 
Słowa kluczowe: salamon | milan | sampdoria | mihajlovic | osti | brescia
 
powrót » do góry » drukuj wyślij link komentarze (0) dodaj komentarz
 
 
Przeczytaj również zamknij okno