Wywiady
Zubizarreta z Bełchatowa
12. kwietnia 2013
autor: Krzysztof Baranowski
Wystarczyło mu kilka spotkań, aby cała piłkarska Polska zachwycała się jego grą. Emilijus Zubas to bramkarz, który dał PGE GKS Bełchatów nadzieję, że cel, jakim jest utrzymanie w lidze, może zostać zrealizowany.


- Ledwie przyjechałeś do Polski, a już postawiłeś sobie poprzeczkę bardzo wysoko. Po serii świetnych występów czujesz presję skupioną na swojej osobie?

- Owszem, presja jest większa, niż na Litwie, ale na boisku ciśnienie od razu schodzi. Między słupkami jestem pewny siebie, bo uważam, że to jest najważniejsze dla bramkarza.

- Jak do tej pory grałeś tylko w Ekranasie Poniewież, z którym zdobywałeś mistrzostwo kraju. To największy dotychczasowy sukces podczas Twojej przygody z piłką?

- Cóż, nawet pięć mistrzostw. Myślę jednak, że jeszcze wszystko przede mną.

- Rozegrałeś w polskiej ekstraklasie kilka spotkań. Co sądzisz na temat lokalnych zespołów?

- Polska liga prezentuje wysoki poziom. Macie dobre drużyny, duże stadiony, na mecze przychodzi spora ilość kibiców. Zainteresowanie napędzają również media.

- Litewskie media rozpisują się o polskiej "Zubasomanii". Jak podchodzisz do takich rewelacji?


- W piłce jednego dnia możesz być bohaterem, by za chwilę być zerem. Oczywiście jest to miłe, ale wolę siedzieć cicho i robić swoje. Kibice w Bełchatowie mówią na mnie "Zubizarreta".

- Podchodzisz z kraju, w którym królową sportu jest koszykówka. Jakie miejsce w życiu przeciętnego Litwina zajmuje piłka nożna?

- Oczywiście, w mojej ojczyźnie koszykówką jest najpopularniejsza. Jedyną możliwością na zmianę takiego stanu jest chyba awans na Mistrzostwa Świata lub Europy, ewentualnie dobra gra jednego z klubów w europejskich pucharach.

- Przyjeżdżając do Polski, podpisałeś półroczny kontrakt. Miałeś oferty z innych krajów?

- Tak, zanim podpisałem umowę z GKS byłem na testach we Włoszech, a w międzyczasie pojawiła się oferta z Rosji. Tam jednak miałbym być rezerwowym, a uważam, że najważniejsza w moim wieku jest regularna gra.

- Jak ocenisz atmosferę na meczach w Bełchatowie? Wielu ekspertów nie ceni amtosfery, a właściwie jej braku na tym stadionie.

- Jest dobrze. Nie ma tutaj tylu kibiców, co na Lechu, czy Legii, ale przyjemnie się tutaj gra.

- Porozmawiajmy o Tobie. Masz jakieś hobby? Co robisz po treningach?

- Szczerze, moim jedynym hobby, które zamieniam w pracę jest piłka nożna. Nie lubię polować i łowić ryb (śmiech).

Rozmawiał Krzysztof Baranowski
powrót » do góry » drukuj wyślij link komentarze (0) dodaj komentarz