Aktualności
 
Szybko poszło
 
7. marca 2012, 14:55
autor: Piotr Kasprzyk
 
Zimowe okno transferowe w polskiej ekstraklasie przeszło bez większego echa. Pojawiło się i szybko zostało zamknięte. Kluby niby były aktywne, ale...
Kliknij na zdjęcie, aby je skomentować
Chyba nie o taką aktywność chodziło. Mistrz Polski nie miał ochoty nikogo kupować. Po co się wszakże bawić w jakieś tam zabawy skoro skład i tak mocno przeinwestowany, a księgowi gniewnym okiem spoglądają na przechadzających się po klubowych korytarzach piłkarzy. Pod koniec lutego mogło się wydawać, że uda się podreperować budżet pozbywając się buntownika Patryka Małeckiego, ale nic z tego. Za to latem zapowiada się spora aktywność. W pozbywaniu się graczy. Michał Probierz, nowa miotła, chce oprzeć skład na Polakach. Pytanie czy „Białą Gwiazdę” będzie na to stać, skoro zimą poległa w jedynej transferowej noweli o Jakubie Świerczoku.

Można by pokusić o stwierdzenie, iż lepiej to wyglądało w Legii Warszawa. Może i tak, ale... nowym zawodnikom towarzyszyła w międzyczasie wyprzedaż porównywalna do Boxing Day. Spore kwoty zatem wpłynęły na konto, ale szkoda, że późniejsze kontraktowanie Nacho Novo i Ismaela Blanco nastąpiło dopiero w chwili pozbycia się polskich reprezentantów. Oczywistym jest, że w klubowej kasie nie było grosza na transakcje wcześniej, ale gdyby pozyskano chociaż jednego z tych dwóch doświadczonych ofensywnych piłkarzy w odpowiednim czasie, być może warszawiacy ciągle graliby w Lidze Europy i zarabiali kolejne pieniądze dla włodarzy. Problemem może być także brak nowego środkowego obrońcy i pomocnika. Janusz Gol to trochę inna charakterystyka niż Ariel Borysiuk sprzedany do 1.FC Kaiserslautern, a Marcin Komorowski imponował ostatnimi czasy spokojem i dobrymi decyzjami. W Tierieku Grozny z miejsca wywalczył pierwszy skład. Czy będący ostatnio w rezerwie Inaki Astiz powróci do formy?

O umiarkowanej aktywności na rynku można także mówić w przypadku innych kandydatów do tytułu. Śląsk Wrocław i Polonia Warszawa sięgnęły do kieszeni po zawodników o pewnej renomie, ale na pewno nie nadzwyczajnych. W przypadku wrocławian Patrik Mraz miał wzmocnić rywalizację na lewej stronie defensywy. Słowak został pozyskany z MSK Żyliny. Z kolei były reprezentant Słowenii – Dalibor Stevanović, choć piłkarskie CV ma imponujące, to jednak na chwilę obecną nie zachwyca. Inną sprawą jest, że obaj raczej grać potrafią i gdy się dobrze wprowadzą mogą być czymś więcej niż łataniem słabych punktów zespołu. Identycznie sprawa ma się w „Czarnych Koszulach”. Tu jednak prezes Józef Wojciechowski musiał sięgnąć do kieszeni po spore pieniądze. Z Wladimirem Dwaliszwili wszyscy, nie tylko fani Polonii, wiążą nadzieje. Były napastnik Maccabi Hajfa to dobry piłkarz, bez dwóch zdań. Aczkolwiek nie może imponować, gdy przez całe życie grał na wysuniętym napastniku, a Jacek Zieliński, z braku laku, przestawił go na skrzydło. Być może pożytek będzie również z Avirama Baruchyana, ale on, podobnie jak wspomniany Stevanović, nie umie się odnaleźć. W przypadku obu klubów nie ma również znaczących ubytków.

Transferami, na papierze, chciało zaimponować wszystkim Zagłębie Lubin. Prawie się to udało. Jednak czy Adam Banaś (Górnik Zabrze), Paweł Widanow (CSKA Sofia), Jiri Bilek (1.FC Kaiserslautern II) czy Ivan Hodur (FC Nitra) to piłkarze mogący zbawić drużynę? Odpowiedź uzyskamy na koniec sezonu. Jeżeli lubinianie się utrzymają, wówczas będzie można powiedzieć, że zaciąg Pavla Hapala udał się. O wiele ciekawsze ruchy, choć szalone, a często budzące salwy ironicznego śmiechu przeprowadzono w Łódzkim Klubie Sportowym. I znów, na papierze widać kilku byłych reprezentantów Polski i doświadczonych ligowców. Są zatem Grzegorz Bonin, Wojciech Łobodziński, Seweryn Gancarczyk, Maciej Iwański czy reprezentujący Austrię na Euro 2008 obrońca Ronald Gercaliu. Jednak sytuacja finansowa i organizacyjna klubu nie pozwoliła na normalne przygotowanie drużyny. Jeżeli uda się pozostać w ekstraklasie to wielu z tych piłkarzy zapewne znajdzie za chwilę nowe zatrudnienie. A w ŁKS będzie kolejna łapanka...

Wydaje się, że zwycięzcą zimowego polowania może okazać się GKS Bełchatów. Pieniędzy wielkich tam nie ma, ale jest rozsądek. Udało się zatem wykupić kilku utalentowanych piłkarzy takich jak Maciej Wilusz (MKS Kluczbork), bracia Michał i Mateusz Mak, Paweł Giel (wszyscy Ruch Radzionków) oraz Kamil Wacławczyk (KS Polkowice). Wszyscy powoli zaczynają się spłacać i za jakiś czas pewnie zostaną sprzedani z zyskiem.

W pozostałych klubach ruchy nie były jakieś wyjątkowe. Lechia szukała napastnika i znalazła. Po pierwsze przyszedł ulubieniec Pawła Janasa – Piotr Grzelczak z Widzewa Łódź, po drugie Patryk Tuszyński z MKS Kluczbork. Czy to rozwiąże problemy ze strzelaniem goli? Wątpliwe. Do tego wypożyczono Sebastiana Maderę (Widzew Łódź), Jakuba Wilka (Lech Poznań) i Jakuba Koseckiego (Legia Warszawa).

Na uwagę zasługuje transfer Niki Dzalamidze do Jagiellonii. Do Białegostoku powrócił również Grzegorz Sandomierski, którego wypożyczono z KRC Genk. W Ruchu Chorzów ponownie mogą korzystać z usług Andrzeja Niedzielana, ale na chwilę obecną trudno sobie wyobrazić, by wygryzł kogoś z duetu Jankowski – Piech. W Koronie Kielce chyba słychać zadowolenie, że powrócił z wypożyczenia do ŁKS były kadrowicz Paweł Golański. Zawodnik jest w niezłej formie i, jakby nie patrzeć, wzmocnił defensywę jednego z najagresywniej grających zespołów ligi. Górnik Zabrze postawił na łatanie dziur na ławce rezerwowych i obyło się bez ciekawszych transferów, choć testowanych było wielu.

Widzew Łódź ponownie obrał kierunek tunezyjski i pozyskał rosłego napastnika Mehdi Ben Dhifallaha. Obok byłego reprezentanta afrykańskiego kraju do klubu trafił także były reprezentant Polski – Radosław Matusiak. Wzmocnieniem jest również Marcin Kaczmarek, który przybył z lokalnego rywala. Składu uzupełnił także beniaminek z Bielska-Białej. Podbeskidzie zatrudniło między innymi Liad Elmalicha, który ostatnio był zawodnikiem Maccabi Hajfa. Do kraju wrócił także Łukasz Mierzejewski i walczy o miejsce w składzie bielszczan. Bez kadrowych wzmocnień w Lechu Poznań. Tryb oszczędnościowy zaowocował... słabą formą. Lech nie zaskakuje w swojej grze i zapłacił za to trener Jose Mari Bakero.

Na koniec Cracovia. Niby wzmocnienia były, ale... Marcin Budziński znalazł się w „Pasach” chyba tylko dlatego, iż lubił go Dariusz Pasieka. Razem pracowali w Arce Gdynia. Po zwolnieniu trenera zawodnik może już nie powąchać murawy. Ofensywę miał wzmocnić duet Sebastian Szałachowski – Daivydas Matulevicius, jednak nie są to zawodnicy, którzy mogą zbawić jakikolwiek zespół. Dlatego krakowskiemu zespołowi należy wróżyć degradację, o którą ocierali się już od kilku sezonów. Szkoda, jednakże polityka transferowa w tym klubie ciągle polega na zatrudnianiu na „chybił trafił”.
 
 
Słowa kluczowe: blanco | novo | legia | wisla | lech | widzew | transfery | gornik | lechia | gks | ruch | polonia |
 
powrót » do góry » drukuj wyślij link komentarze (0) dodaj komentarz
 
 
Przeczytaj również zamknij okno