Kliknij na zdjęcie, aby je skomentować

Chukwu rocznie "kasuje" ponad pół miliona euro z klubowej kasy. Nie chodzi już nawet o to, że w zamian nic nie daje drużynie. Jego wysokie miejsce na liście płac powoduje napięcia w szatni. Wielu zawodnikom nie podoba się, że gość, który w ogóle nie gra zarabia często dwa razy więcej od tych, którzy regularnie wychodzą na boisko. Najlepszym przykładem jest Guilherme, którego kontrakt niedługo wygasa i wciąż nie wiadomo, czy Brazylijczyk zdecyduje się na podpisanie nowej umowy.

"Gui" chce kontraktu co najmniej na poziomie Chukwu. Za chwilę jednak w kolejce po podwyżki ustawią się kolejni piłkarze stołecznego zespołu. Dlatego w Legii chcą jak najszybciej pozbyć się "kukułczego jaja". Działacze mistrza Polski mają zrobić wszystko, żeby pozbyć się Nigeryjczyka już zimą. Tym bardziej, że trener Romeo Jozak, podobnie jak jego poprzednik Jacek Magiera, praktycznie w ogóle nie korzysta z nigeryjskiego napastnika. Co więcej, wygląda na to, że to raczej nie ulegnie zmianie.

Legia już kilkakrotnie sondowała możliwość rozwiązania kontraktu z Chukwu. Nigeryjczyk nie chciał jednak słyszeć o tym, że miałby zrezygnować ze znacznej części pieniędzy, które mu się należą do końca kontraktu. A ten wygasa dopiero w czerwcu 2020 roku. Łatwo więc policzyć, że w grę wchodzi pokaźna kwota, znacznie przekraczająca milion euro.

W Warszawie więc będą próbowali wszelkich sposobów, żeby chociaż ograniczyć starty z tego tytułu. Jeśli nie uda się znaleźć klubu, który przejąłby na siebie część zobowiązań wobec Chukwu, to trzeba będzie się przynajmniej pozbyć go z szatni warszawskiego zespołu, żeby jego widok "nie kłuł w oczy" reszty zawodników. W grę może wchodzić wypożyczenie, przy czym Legia dalej ponosiłaby sporą część ciężaru utrzymania nigeryjskiego gracza.