Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćPadnie na tych, którzy nie dają zespołowi tyle, ile po nich oczekiwano. Jednym z takich zawodników jest z pewnością Michał Masłowski. Zimą ubiegłego roku Legia wydała na niego około 800 tysięcy euro, kiedy ściągała go z Zawiszy Bydgoszcz. "Masło" był wtedy jednym z najlepszych pomocników w ekstraklasie, niekwestionowaną gwiazdą bydgoskiego zespołu. Ale też trafiał do warszawskiego klubu po długiej przerwie, spowodowanej poważnym urazem

Mimo to, przy Łazienkowskiej postanowili zaryzykować. Widzieli w nim jednego z piłkarzy, który w swojej najlepszej dyspozycji, miałby wiele do zaoferowania w drugiej linii warszawskiego zespołu. Problem polega na tym, że Masłowski, odkąd jest w Legii, nigdy się do wysokiej formy nie zbliżył. Można powiedzieć, że jak dotąd, zagrał tylko jeden obiecujący mecz – przeciwko Ajaksowi w Amsterdamie. Ale od tamtej pory, jego pozycja w Legii jest coraz słabsza.

Inna sprawa, że była gwiazda Zawiszy ma notoryczne problemy ze zdrowiem, które na pewno przyczyniają się do tego, że nie może pokazać pełni możliwości. Jednak odkąd trenerem Legii jest Czerczesow, udział Masłowskiego w grze jest symboliczny. W tej chwili "Masło" jest w głębokiej rezerwie i na razie nie widać, żeby miało się to zmienić. A jeśli do końca sezonu nic w tej materii się nie zdarzy, to latem zarówno Legia, jak i sam Masłowski, będą zainteresowani, przynajmniej czasowym, zakończeniem współpracy.