Aktualności
 
Niewypał transferowy zaczyna się... spłacać?
 
10. marca 2016, 10:45
 

Jesienią zeszłego roku wydawało się, że transfer Tamasa Kadara do Lecha Poznań to... niewypał. Reprezentant Węgier grał słabo i nic nie wskazywało na to, że może stać się ważnym elementem defensywy "Kolejorza". Tymczasem...
Odkąd trenerem w Lechu został Jan Urban, Kadar z meczu na mecz stawał się coraz pewniejszy i coraz bardziej przydatny. Do tego wcale nie na swojej nominalnej pozycji środkowego obrońcy, ale po lewej stronie bloku defensywnego. Doszło do tego, że wiosną Kadar jest najpewniejszym punktem defensywy poznańskiego zespołu.

Kiedy Lecha opuszczał Barry Douglas, w jego miejsce na lewą stronę sprowadzono Vladimira Volkova z KV Mechelen. Ale Serb zdecydowanie przegrywa rywalizację z Kadarem, który stał się jednym z czołowych graczy Lecha w obecnym sezonie. A jeszcze kilka miesięcy temu wydawało się, że Lech wyrzucił pieniądze w błoto, sprowadzając Węgra.

I to nie mało, bo jego transfer z Diosgyori kosztował "Kolejorza" 450 tysięcy euro. W Lechu powoli oswajano się z myślą, że to nie były najlepiej zainwestowane środki, ale sytuacja, dość niespodziewanie, uległa zmianie. Dzisiaj 25-letni Kadar jest jednym z tych piłkarzy, z których ewentualnego transferu, można liczyć na zysk. Tym bardziej, że jeśli na Euro 2016 zaprezentuje się z przyzwoitej strony z reprezentacją Węgier, jego wartość jeszcze skoczy w górę.

 
 
Słowa kluczowe: kadar | lech | poznan | urban | volkov
 
powrót » do góry » drukuj wyślij link komentarze (0) dodaj komentarz