Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćFurman zimą został przez Legię wypożyczony z Tuluzy do końca sezonu. We francuskim klubie Polak w ogóle nie grał, więc chciał wrócić do Warszawy i się odbudować. Początkowo jednak nie miał zbyt wysokich notowań u trenera Henninga Berga. Norweg wolał stawiać w środku pola na parę Tomasz Jodłowiec – Ivcia Vrdoljak. Dopiero w końcowej fazie sezonu, jak kontuzji doznał ten drugi, "Furmi" wskoczył do podstawowego składu. Do jego postawy nie można było mieć większych zastrzeżeń. Przekonał do siebie szkoleniowca Legii, który chce go mieć dalej w swoim zespole.

Jego los zależał przede wszystkim od tego, czy Toulouse utrzyma się w Ligue 1, czy też spadnie do drugiej ligi. W przypadku degradacji, mogło się okazać, że Furman byłby jednak potrzebny francuskiej ekipie, z której odeszłoby wielu podstawowych graczy. Ale Toulouse utrzymało się w ekstraklasie i powrót legionisty do Francji wiązałby się znowu z olbrzymim ryzykiem, że młody piłkarz spędzałby czas na trybunach, a nie na boisku. Dlatego oba kluby porozumiały się w kwestii kolejnego wypożyczenia Furmana na Łazienkowską. - Chciałbym też, aby w umowie znalazła się klauzula wykupu, żeby Dominik wiedział, na czym stoi - powiedział w "Przeglądzie Sportowym" agent zawodnika Marcin Kubacki.