Barcelona kręci nosem na kwotę, jakiej za swojego piłkarza żąda Borussia Dortmund, ale działacze z Camp Nou wierzą, że uda im się zbić cenę, która w tej chwili wynosi 18 milionów euro. Zresztą podobno rozmowy pomiędzy agentem Piszczka a Barceloną trwają w najlepsze. Z tego też powodu Polak raczej na pewno nie trafi do Arsenalu, w którym miałby zastąpić Bacary'ego Sagnę. Podobno Polak, jeśli w ogóle zdecyduje się na opuszczenie BVB, już zdecydował się na Barcelonę.

Borussia może nie robić Polakowi problemów z odejściem, bo na jego pozycji świetnie spisywał się Kevin Grosskreutz. Podczas, kiedy Piszczek był wyłączony z gry, przez kilka miesięcy z powodu kontuzji, Niemiec wskoczył do podstawowego składu na prawą obronę i spisywał się rewelacyjnie. Do tego stopnia, że po powrocie Polaka do zdrowia, trener Juergen Klopp miał poważny ból głowy, na kogo stawiać w dalszej części sezonu. Ostatecznie do składu wrócił Piszczek, a Grosskreutz wrócił do pomocy. Niewykluczone jednak, że po odejściu Piszczka, trener Borussii wróci do wariantu z reprezentantem Niemiec na prawej stronie bloku defensywnego.