Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćBuchalik to dość niespodziewany wybór. Bramkarz, którego bez żalu pozbywała się gdańska Lechia, dostał szansę w Chorzowie. W barwach Ruchu pokazał, że potrafi bronić na solidnym poziomie. Kiedy jednak stało się jasne, że Wisła nie przedłuży kontraktu z Michałem Miśkiewiczem, Buchalik był daleko w kolejce jego potencjalnych następców. Tyle że nazwiska z czołowych miejsc na liście życzeń po kolei się wykruszały.

Najpierw wydawało się, że do Wisły może trafić ktoś z dwójki Paweł Kieszek – Grzegorz Sandomierski. Szybko okazało się jednak, że pomiędzy bramkarzami, którzy są zawodnikami zagranicznych klubów, a Wisłą, istnieją spore rozbieżności finansowe. W efekcie Kieszek szybko przedłużył kontrakt z portugalską Vitorią Setubal natomiast Sandomierski, wraca do belgijskiego Genku z Dinama Zagrzeb, do którego był wypożyczony.

Potem działacze Wisły sondowali możliwość pozyskania z Widzewa Łódź rewelacji rundy wiosennej Patryka Wolańskiego. Młody bramkarz po spadku łódzkiego zespołu jest „do wzięcia”, ale trzeba za niego zapłacić, bo ma ważny kontrakt z obecnym klubem do czerwca 2015 roku. To odstraszyło skutecznie działaczy „Białej Gwiazdy”, którzy szukali bramkarza za darmo, bo w klubowej kasie nie przewidziano żadnych wydatków na transfery. Wobec tego swoją uwagę skierowano w stronę Buchalika, który spełniał wszelkie kryteria. Kończy mu się kontrakt z Ruchem, nie ma wygórowanych żądań finansowych. Mówiąc wprost, jest „tańszy” od Miskiewicza, a na tym Wiśle najbardziej zależało.