Aktualności
 
Wiśniewski: "Murawski był w Poznaniu niewygodny"
 
28. lutego 2014, 21:23
 
Rozmawiamy z Filipem Wiśniewskim, menedżerem, który ocenia zimowe okienko transferowe. Opowiada m.in. o przyczynach odejścia z Lecha Rafała Murawskiego.
Kliknij na zdjęcie, aby je skomentować
Jak oceniasz zimowe okienko transferowe w Polsce?

Nie było to jakieś warte zapamiętania okno transferowe, zarówno w Polsce jak i za granicą. Dla kibiców, najważniejszą informacją transferową była ta, że Robert Lewandowski od lipca będzie zawodnikiem Bayernu Monachium. To wielka sprawa. Polak w jednym z pięciu największych klubów świata.

Miałem na myśli polski rynek…

Nie wydarzyły się aż tak wielkie transfery, żeby o nich wspominać z ekscytacją. Oczywiście jest kilku zawodników, którym warto się przyjrzeć. Mam na myśli przede wszystkim napastnika Legii Warszawa - Orlando Sa, który ma warunki to tego żeby naprawdę zostać gwiazdą polskiej ekstraklasy. Kolejny, Flavio Paixao (brat Marco ze Śląska Wrocław - przyp. red.); wielu komentatorów mówi, ze jest jeszcze lepszy od brata. Na pewno trzeba się mu dobrze przyjrzeć. Oczy powinny być też zwrócone na Gdańsk. Lechia zrobiła dużo zamieszania w zimowym oknie. Transfery Markuszewskiego, Jagiełły czy Sadajewa brzmią na prawdę nieźle. Lechia ma dobrego trenera, świetną infrastrukturę i kibiców. Wydaje się chyba kwestią czasu kiedy ten klub dołączy do ścisłej czołówki naszej ligi.

Tradycyjnie były też powroty do ekstraklasy.

Pewnie masz na myśli Dudkę i Stilicia. Mnie zastanawia z kolei to, że dość nieoczekiwanie zmienił barwy Rafał Murawski. Swoją drogą jestem zdziwiony, że Lech Poznań tak łatwo pozbył się zawodnika tej klasy. Murawski nawet w słabszej formie był jego kapitanem, najważniejszą częścią drużyny. Łączył zespół ze sztabem szkoleniowym czy działaczami. Poza tym, Rafał to zawodnik z dużą klasą na boisku i poza nim. Nie wiem co musiałoby się wydarzyć żeby z dnia na dzień pozbyć się takiego piłkarza. Albo nie wiemy co się do końca tak naprawdę stało na jednym z obozów poznaniaków. Albo Murawski był dla kogoś w Poznaniu po prostu niewygodny. Innych możliwości nie ma.

Jednym z takich ciekawych powrotów do Polski mogło być przyjście Jakuba Wilka do Widzewa. Pilotowałeś tą sprawę…

Tak, to prawda. Rozmawiałem w imieniu Jakuba z Widzewem, ale warunki przedstawione na początku, a te które w ostateczności zostały nam zaproponowane, różniły się więcej niż znacznie. Musieliśmy je odrzucić. Na Litwie zaproponowano Kubie kontrakt adekwatny do jego umiejętności. Z perspektywy czasu żałuję, że tych rozmów z Widzewem nie prowadziłem bezpośrednio, albo chociaż przy udziale właściciela klubu, Pana Sylwestra Cacka. To wysokiej klasy biznesmen, z dużym wyczuciem. Na pewno wiedząc doskonale, o jaka stawkę będzie grał jego klub w tej rundzie, odpowiednio podszedłby do tematu, docenił klasę zawodnika, i Jakub Wilk grałby dziś w Łodzi. A to byłoby na pewno spore wzmocnienie dla drużyny.

Łatwiej jest się dogadywać z zagranicznymi działaczami, czy tymi polskimi?

To nie jest kwestia Polski czy zagranicy. To kwestia umiejętnej i uczciwej współpracy. Wiadomo, ze jesteśmy po innych stronach barykady, i każdy próbuje znaleźć najlepsze rozwiązanie dla swojej strony. Menadżer dla zawodnika, dyrektor sportowy dla klubu. W Polsce jest coraz więcej ludzi pracujących na dość wysokim poziomie, i dobrze, że tacy są dopuszczani do pracy w klubach. W Polsce czasami problemem jest brak decyzyjności pojedynczych jednostek, stąd niekiedy sprawy transferowe są przeciągane w czasie. W każdej dziedzinie jest naturalna zmiana pokoleniowa, i w przypadku piłki nożnej, te zmiany idą na pewno w dobrym kierunku. Za granicą odbywa się to inaczej. Po czasie obserwacji, i długich analiz, etap negocjacji i doprowadzenia do transferu przebiega dość sprawnie i szybko. Jeśli klub zagraniczny zainteresuje się wybranym piłkarzem, chce go pozyskać za wszelka cenę i zazwyczaj tak to czyni. Śmieszą mnie czasami czytane historie o zawodnikach, którzy znajdują się rzekomo na liście takiego czy innego klubu z wysokiej już europejskiej polki, a w ostateczności kończy się to na tym jednym artykule prasowym, bo z faktycznym zainteresowaniem nie ma to nic wspólnego. W Polsce jest jeden taki piłkarz, który w ostatnim roku, sprzedany medialnie był chyba już do każdego kraju, a nadal u nas gra. Ale w czerwcu kończy mu się kontrakt, wiec może w końcu zmieni otoczenie na lepsze.

Wróćmy do sytuacji z Wilkiem. Może warunki się zmieniły, ponieważ nowy trener Artur Skowronek Wilka u siebie nie widział?


Zarząd, czyli ludzie którym ufa właściciel klubu podjął decyzje o zmianie trenera, i to zarząd klubu powinien być z tej zmiany na koniec sezonu rozliczony. Do tego sam trener też. Wymaga się od niego utrzymania Widzewa Łódź w ekstraklasie. Czy ten trener jest tego gwarantem? Pokaże czas. Czy to zmiana na lepsze? Pokażą kolejne mecze. Ja osobiście bardzo cenię trenera Radosława Mroczkowskiego. Uważam ze znał zespół na tyle dobrze, że wiedziałby jak wyjść z kryzysu w którym drużyna z Łodzi znalazła się pod koniec ubiegłej rundy. Z Widzewa, co pół roku odchodzą znaczący dla tej drużyny zawodnicy, więc zgranie i skompletowanie zespołu jest trudnym zadaniem dla szkoleniowca. Mroczkowski, w poprzednich latach pokazywał, że umie to robić dobrze, dlatego jego odejście z klubu, było dla mnie dużym zaskoczeniem. Jeśli trener Skowronek faktycznie uznał, że zawodnicy sprowadzeni w zamian za Wilka, grający na jego pozycji, prezentują wyższy od niego poziom, to…warto się im dobrze przyglądać i poddać ocenie.

Mroczkowski odszedł z Widzewa, bo nie potrafił wymyślić prochu. Teraz doszło do zmian w kadrze. Skowronek ma kim grać?

Widzew ma w tej chwili kilku zawodników, którzy mogą unieść ciężar gry w zespole. Są doświadczeni: Kikut, Kaczmarek, Okachi czy Aleksejs Visnjakovs, przy nich młodzi, żądni gry, jak Rybicki, Batrović czy Kasprzak. To zespół z dużym potencjałem. Z przodu trenerzy mają do dyspozycji drugiego Visnjakovs. Jest Patryk Mikita i Michał Jonczyk. Myślę, że taki tercet chciałby mieć do dyspozycji nie jeden polski trener w swoim zespole. Cała trójka młoda, perspektywiczna, a już dobrze znana szerszej publiczności. Visnjakovs bezwzględnie wyróżnia się na tle innych zawodników grających na tej pozycji, liczbą bramek, i tym z jaką łatwością potrafi znaleźć się z piłką pod bramką przeciwnika. To taki typowy snajper, łudząco podobny do grającego wcześniej w Polsce swojego rodaka, Artjomsa Rudneva. Jeśli w tej rundzie potwierdzi swoje umiejętności, dorzuci kilka goli, na pewno otworzy sobie drzwi do transferu do lepszego klubu. Jest zresztą monitorowany przez zagranicznych obserwatorów od samego początku. Wszystko zależy teraz od jego postawy na boisku. Jonczyk to zawodnik o umiejętnościach bezwzględnie na ekstraklasę. Wszyscy dobrze wiedza jak grał, zanim przytrafiły mu się te fatalne kontuzje. Był przecież nawet w kręgu zainteresowań ówczesnego trenera pierwszej reprezentacji Polski, mając zaledwie 19 lat. Grał w drugoligowej wtedy Sandecji Nowy Sącz. Dziś, 2 lata później, bogatszy o doświadczenia jest na pewno mocniejszy psychicznie niż wcześniej. Zresztą pokazał charakter, kolejny raz powstając z kolan i wracając do gry. Zaimponował mi tym. To chłopak, który mentalnie, mimo młodego wieku jest gotowy by grać w piłkę nożna na bardzo wysokim poziomie. Mikita z kolei to wielki talent. Taki diament do oszlifowania. Jak nadal będzie ciężko pracował i podnosił swoje umiejętności to Widzew Łódź, a w dalszej kolejności warszawska Legia, z której jest wypożyczony, czy nawet reprezentacja Polski, może mieć z niego spory pożytek. Miałem okazje obserwować go jeszcze zanim trafił do pierwszego zespołu drużyny z Łazienkowskiej, i już wtedy mocno wyróżniał się na tle swoich kolegów. Ja bym nawet zaryzykował, i powołał go na jedno ze zgrupowań pierwszej drużyny narodowej. Taki wyjazd, czas spędzony z najlepszymi, mógłby być dla niego dużą mobilizacja do dalszej pracy, mając świadomość ze kiedyś to on może być następcą grających obecnie na jego pozycji zawodników.

Zostańmy przy Widzewie. Tobie kiedyś udało się wytransferować Ukaha i Phibela do innych zespołów. Czy nawet w ostatnim polskim zespole są zawodnicy, których można wytransferować np. za granicę?

W Widzewie jest pięciu piłkarzy, których bez problemu zakontraktowałby nie jeden silniejszy od Widzewa Łódź klub. W Polsce a może też i za granicą. Wśród nich są też bardzo perspektywiczni gracze. Taki choćby Veljko Batrović odpowiednio wykorzystany, ustawiony na boisku, ma zadatki na piłkarza mogącego w przyszłości trafić do poważnej europejskiej piłki. Widzew jest na dzisiaj klubem, który świetnie przygotowuje młodych piłkarzy na grę o wyższe cele. Umiejętnie wprowadzał do zespołu i szlifował odpowiednio takich, wspomniany już przeze mnie trener Mroczkowski. Piłkarze którzy błysną w barwach Widzewa, z miejsca znajdują się w kręgu zainteresowań tych mocniejszych, jak Lecha Poznań, Wisły Kraków czy Legii Warszawa. Ja jestem zwolennikiem zasady przechodzenia wyżej, krok po kroku. W przypadku dalszego rozwoju, naturalnym przejściem jest transfer takiego piłkarza, do któregoś z wymienionych wyżej klubów. Czasem lepiej iść powoli, dać możliwość i czas sobie na dopracowanie niedociągnięć, niż rzucać się na głęboką wodę. Często piłkarze wybierają wydawać by się mogło lepsze rozwiązanie, wyjazd za granicę w młodym wieku, bez odpowiedniego przygotowania, i niestety w większości przypadków, kończy to się szybkim powrotem do kraju. Boje się, żeby na przykład taki Mariusz Stępiński, piłkarski diamencik, nie podzielił losu choćby Jakuba Świerczoka, który tez kiedyś z klubu z dołu tabeli wyruszył na podbój Bundesligi, i bardzo szybko z niej wrócił. Takich przykładów jest wiele, ze szkoda dla samych piłkarzy. Jestem pewien, ze gdyby Świerczok wybrał wtedy któryś z czołowych polskich zespołów, podniósł swoje umiejętności, potwierdził je, dzisiaj grałby już w solidnym zachodnim klubie, a tak, słuch po nim zaginął. Wszystko jest kwestią i konsekwencją dobrych wyborów, kroków, odpowiedniej selekcji i doradztwa przy wyborze i planowaniu kariery tak młodych zawodników. Jest też kwestia prowizji dla ich menadżerów, wtedy, gdzie trafi zawodnik i jaki będzie jego los, nie ma to większego znaczenia.

Phibel gdy wyjeżdżał nie był taki młody…

Przykład Thomasa Phibela jest inny. On był już piłkarzem ukształtowanym, i wyjeżdżając do Rosji, był na ten wyjazd gotowy. Poza tym, Phibel ma mentalność i charakter do grania na wysokim poziomie, zaszczepiony już w klubach z silniejszych lig, w których zdarzyło mu się już wcześniej grać. To solidny piłkarz, który zapracował sobie sam na grę w solidnym zespole rosyjskiej Premier Ligi.

*Michał Jonczyk ostatecznie nie będzie grał w tej rundzie w Widzewie Łódź. Najbliższe pół roku spędzi na wypożyczeniu. Będzie grać w drugoligowym Motorze Lublin.
 
 
 
powrót » do góry » drukuj wyślij link komentarze (0) dodaj komentarz