Krzysztof Bizacki zdecydował się zawiesić piłkarskie buty na „kołku”. - Kiedyś ten moment musiał nastąpić i trzeba się z tym pogodzić - mówi „Bizak”. - Taka jest kolej rzeczy i absolutnie nie mogę mieć do nikogo żalu. Mógłbym być rozgoryczony, gdyby to się stało pięć lat temu. Ale nie w momencie, w którym skończyłem już "czterdziestkę"! Czas oddać miejsce młodszym zawodnikom – twierdzi legenda Tych i Chorzowa.

- Zawsze chciałem skończyć swoją profesjonalną karierę w GKS Tychy - kontynuuje. - Wróciłem tutaj w 2008 roku, wywalczyliśmy awanse do II i I ligi. To było coś pięknego! Teraz zawieszam buty na kołku, chociaż będę zgłoszony do drużyny rezerwowej GKS. Będę się również pojawiał na meczach oldbojów GKS Tychy, dostałem także zaproszenie do reprezentacji Śląska. Nudzić się więc nie będę - przekonuje "Bizak".

Bizacki nie rozstaje się jednak z futbolem, bo rozpoczyna nowy rozdział w swojej przygodzie z futbolem. Tym razem w roli akuta GKS Tychy. - Zostaję przy klubie i to jest najważniejsze. Moją rolą będzie wyszukiwanie talentów w niższych ligach, zawsze służę również pomocą trenerowi Żurkowi i jemu sztabowi szkoleniowemu. Cieszę się, że będę uczestniczył w dalszym życiu GKS i będę miał chociaż minimalny wkład w jego rozwój sportowy i organizacyjny. Wszystko po to, aby GKS piął się w górę! - zapewnia Bizacki.