Ma nim zostać, nie do końca wykorzystywany w PSG, Julian Draxler. 26-letni Niemiec zagrał raptem w 6 ligowych spotkaniach mistrza Francji w lidze, a w Lidze Mistrzów przebywał na boisku raptem 22 minuty. To co prawda nie spędza snu z powiek "Jule". Jest jednak jeden argument przemawiający za zmianą otoczenia. Chodzi o reprezentację, bo brak regularnej gry może kosztować go stratę miejsca w drużynie.

To może przemawiać na dodatkową korzyść Herthy. Nie dość, że pracowałby tam pod ręką trenera, który kadrę już prowadził, to jeszcze mogłoby na niego zerkać oko selekcjonera. Joachim Löw mieszka bowiem na co dzień w niemieckiej stolicy i na stadion Herthy mu najbliżej. A co do gry, a raczej jej braku, pomocnika rodem z Gladbeck wypowiedział się kategorycznie. Jeżeli nie zwiększy minut na boisku, to o Euro 2020 może zapomnieć.

W Berlinie zostałby nie tylko pełnoprawnym zawodnikiem "jedenastki", ale także liderem. Według niektórych także tę rolę mógłby przejąć w reprezentacji. Co prawda jego transfer nie będzie tani, ale Lars Windhorst przejmując stery Herthy spodziewał się takich wydatków. Niedawno potwierdził, że jest gotów wstrzyknąć około 200 milionów euro, aby zbudować ekipę do walki o najwyższe cele.

Także ani PSG, ani sam zawodnik nie straciliby na tym finansowo. Wydaje się, że to niemal idealna sytuacja dla "Julie", ale ten jeszcze niedawno mówił o chęci przedłużenia kontraktu w PSG. Jak się skończą te przepychanki?